Ruszyliśmy z kopyta i doskonale wiemy, że odgracanie daje nam mnóstwo korzyści (choćby finansowych). Jak więc odgracać skutecznie, a więc tak, by nie pozbyć się zbyt wielu przedmiotów lub by nie zostawić ich w domu za dużo? Wpadłam na pomysł na pewną zabawę. I tym samym inauguruję cykl:
„ILE POTRZEBA?”.
Będę w nim brać na tapet przedmioty domowe, bez których trudno jest funkcjonować na co dzień, ale co do których są wątpliwości związane z liczbą przedmiotów, które powinniśmy posiadać.
Może brzmi jak fizyka kwantowa, ale już spieszę z wyjaśnieniem. Weźmy takie kubki, które stanowią jeden z bardziej problematycznych przedmiotów w kuchniach Polaków. Bo zawsze mamy ich w nadmiarze. Ile więc powinniśmy ich mieć, by było w sam raz?
Mam już listę przedmiotów, którymi chcę się zająć i jestem bardzo ciekawa, ile Wy tych przedmiotów macie i ile, według Was, potrzeba do normalnego funkcjonowania. Normalnego = nie totalnie minimalistycznego, ani nie na maksa zagraconego. Takiego „w sam raz”.
Oczywiście, to w dużej mierze kwestia indywidualna zależna od nawyków i potrzeb, ale przyjmując pewne założenia można wyliczyć podstawę. Można też bardzo sprawnie odgracić daną kategorię przedmiotów nie poświęcając na to mnóstwo czasu. To więc trochę metoda Kaizen – 20-minutowe odgracanie. Mało wysiłku i czasu, a spore efekty!
Zachęcam Was do dyskusji, bo ja zamierzam stawiać pewne tezy, z którymi Wy możecie się kompletnie nie zgadzać. Może wspólnie uda nam się opracować zbiór wskazówek, które posłużą jako drogowskaz dla osób odgracających swoją przestrzeń?
I jeszcze raz chcę to podkreślić: ten cykl nie jestem jedynym słusznym rozwiązaniem, którego kurczowo należy się trzymać. To próba podliczenia, z iloma przedmiotami danej kategorii bez problemu uda nam się funkcjonować. Możecie mieć zdecydowanie mniej przedmiotów i będzie Wam się żyło świetnie, ale równie dobrze możecie ich mieć więcej i nie wyobrażacie sobie życia z mniejszą liczbą. I to wszystko jest OK. Oczywiście pod warunkiem, że zachowamy zdrowy rozsądek 😉