Dobry plan to podstawa (part II)*

13 czerwca 2017

Kupienie biletów lotniczych determinuje konkretny termin pobytu, podobnie jak wypożyczenie auta. Gdy te sprawy masz już odhaczone, masz też konkretny plan podróży, możesz planować gdzie będziesz spać.

Noclegi

To największy wydatek tej podróży. Lecimy we trójkę i zdecydowaliśmy, że wszyscy będziemy spać w jednym pokoju. Nie ma z tym większych problemów – pokoje w amerykańskich hotelach w dużej części wyposażone są w 2 podwójne łóżka i właśnie takie pokoje rezerwowaliśmy. Gdybyśmy chcieli nocować w dwóch pokojach, koszty byłyby zdecydowanie wyższe. Zarezerwowaliśmy 16 noclegów w… 15 hotelach. Tylko w San Francisco spędzimy dwie noce w jednym miejscu. Rezerwowaliśmy hotele przez booking.com – zawsze wybierając obiekty, w których możliwa jest bezpłatna rezygnacja na kilka dni przed przyjazdem i płatność na miejscu. Tylko w Las Vegas (to najdroższy nocleg na trasie) – hotel Paris Las Vegas – pobrano nam kasę z karty kredytowej natychmiast po zarezerwowaniu pokoju. Istotna jest też kwestia parkingu – w większości hoteli jest on dostępny bezpłatnie bez konieczności rezerwacji, ale są też hotele, w których jest tylko publiczny, płatny parking. Warto to sprawdzić i być na to finansowo przygotowanym. Na bookingu cena podawana wytłuszczonym drukiem to nie wszystko. W przypadku USA doliczane są jeszcze podatki oraz inne małe opłaty (coś w stylu opłata klimatyczna 😉 nad polskim morzem). Warto to przekalkulować!

Gdzie będziemy spać? Czeka nas cały przegląd hoteli – od większych obiektów w Los Angeles, przez małe motele w niewielkich miejscowościach po Hard Rock Hotel nad Lake Tahoe, nadmorskie widoki i właśnie „prawdziwy” (jak wszystko w Las Vegas) Paryż. Łączy je jedno – dobre opinie na booking.com i, w miarę możliwości, rozsądna cena. Umówmy się – w Vegas było wiele hoteli tańszych, ale kto nie chciałby mieć pokoju z widokiem na wieżę Eiffla? 

Za 16 noclegów w czterech stanach zapłacimy około 12 tysięcy złotych, co daje jakieś 4000 złotych na osobę.

Zarezerwuj nie tylko noclegi i samochód

Gdy wiedzieliśmy kiedy konkretnie będziemy w Las Vegas, postanowiliśmy zaszaleć i wziąć udział w jakiejś atrakcji odbywającej się w tym centrum seksu i biznesu. Padło na koncert Backstreet Boys (pośmialiście się i fajnie), który odbędzie się w sali koncertowej po drugiej stronie ulicy od naszego hotelu. Nie zdradzę ile kosztowały bilety, ale były to z pewnością najdroższe bilety na koncert w moim życiu (a na kilku już byłam). Choć kupowałam je chyba w marcu (na czerwiec) znalazłam trzy ostatnie miejsca obok siebie na trybunach, a to pokazuje, że takie sprawy należy załatwiać znacznie wcześniej.

Nieco więcej szczęścia miałam decydując się na wycieczkę do Antelope Canyon pod Page. Okazuje się, że kanion można zwiedzać tylko z przewodnikiem, w trakcie zorganizowanej wycieczki, którą oczywiście trzeba wcześniej zarezerwować. Wyczytałam w internecie, kto organizuje najlepsze wycieczki i postanowiłam zarezerwować miejsce w dniu, w którym będziemy w tej okolicy. Na 11.30 (wtedy w kanionie jest najlepsze światło do robienia zdjęć) miejsc nie było już na 6 miesięcy przed terminem wycieczki. Pozostało mi więc zarezerwowanie wycieczki na 9.30 – koszt to 45 dolarów od osoby, płatne na miejscu, choć z karty kredytowej pobrano mi opłatę rezerwacyjną w wysokości kilku dolarów.

Z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kupiliśmy też bilety do Universal Studios Hollywood. Początkowo planowaliśmy, by kupić bilety „first row” – są o tyle fajne, że zapewniają dostęp do atrakcji bez czekania w długich kolejkach. Ale w dniu, w którym wybieramy się do USH kosztują ponad 200 dolarów za osobę. Ostatecznie kupiliśmy więc bilety zwykłe za 119 dolarów za osobę (to bilety na konkretny dzień).

Na miejscu będziemy musieli kupić kartę wstępu do parków narodowych – America the Beautiful. Wstęp do parków narodowych w USA jest płatny i jeśli wybierasz się do więcej niż 3, warto wykupić tę kartę. Kosztuje 80 dolarów i obejmuje jeden pojazd. Można ją kupić wjeżdżając do parków narodowych.

Strzeżonego pan Bóg strzeże

I dlatego wykupiliśmy ubezpieczenie podróżne. Agent ubezpieczeniowy zaoferował nam ubezpieczenie w Hestii. Stany Zjednoczone to kraj specyficzny, dlatego oczywiście wymagane jest ubezpieczenie pełne (większego zakresu już nie ma). Koszt na trzy osoby to około 500 złotych przy ubezpieczeniu medycznym na 500 tysięcy złotych i OC 1 mln złotych. Są też dodatki typu wypłata 5000 złotych za zgubiony bagaż itp. Biorąc pod uwagę strasznie wysokie koszty leczenia w Stanach, lepiej wykupić ubezpieczenie i spać spokojnie.

Bez internetu jak bez ręki, dlatego zdecydowaliśmy się na zabranie ze sobą bezprzewodowego routera WiFi na kartę SIM (dzięki wujku!). Pozostanie nam kupienie karty SIM w Stanach z internetem. Dowiadywaliśmy się – dla turystów mają „specjalne” ceny. Nie, nie są niższe. Karta bez abonamentu z określoną liczbą GB, która pozwoli nam korzystać z internetu w trakcie podróży, ma kosztować około 100 dolarów. W hotelach internet jest bezpłatny, więc powinniśmy dać radę.

Warto pomyśleć też o tym, jak będziesz płacić. Początkowo chciałam zabrać ze sobą tylko gotówkę. Ale to jednak dosyć ryzykowne. Nie jedziemy na All Inclusive i musimy mieć ze sobą sporo pieniędzy, dlatego padło na konto walutowe. Otworzyliśmy je w Alior Banku (na dziś chyba najlepsza opcja). Konto jest bezpłatne, w dolarach, wydają do niego kartę (za którą płaci się 5 złotych miesięcznie). Dzięki temu w Stanach będziemy mogli płacić kartą bez obaw o niekorzystne przewalutowanie, a dodatkowo będziemy mogli wypłacać pieniądze z bankomatów (koszt to 5 złotych za każdą wypłatę).

O konieczności zabrania aparatu fotograficznego, powerbanków do smartfonów, strojów kąpielowych, cekinów do Vegas, olejku do opalania, szczoteczki do zębów pisać nie będę, bo chyba każdy to wie 😉 Przed wyjazdem wyposażyliśmy się dodatkowo w kamerę GoPro Hero 5 – takie wspomnienia trzeba nagrać! 

*Wpis pochodzi z nieistniejącego bloga lucky-me.pl, który powstał w 2017 roku w celu opisywania naszej amerykańskiej wycieczki.