O kreatywności w zabawie

11 grudnia 2020

Dożyliśmy czasów, w których sklepy z zabawkami pękają w szwach. Dosłownie! Jak mam wejść z Klarą do Smyka to włącza mi się lampka ostrzegawcza. Po pierwsze – zaraz wypróbowane zostaną rowerki i jeździki, które znajdzie, a po drugie – na bank będzie mówić, że coś chce 😉 

Tymczasem jeszcze nie tak dawno temu (uhuhuhuhuhu), czyli za mojego młodu, wyprawa do sklepu z lalkami Barbie w Zielonej Górze (pamiętam, że schodziło się po schodach do małego lokalu w piwnicy) była niczym święta Bożego Narodzenia bez względu na porę roku! A Jajka Niespodzianki? To było coś! Miałam całą kolekcję hipopotamów, krokodyli, a nawet ołowianych żołnierzyków. I empik! Uwielbiałam chodzić między kolorowymi gazetami, płytami CD. Wszystko tam było takie kolorowe i „luksusowe”  😀

Dziś dzieci mogą mieć totalnie wszystko i trochę mnie to przeraża. Staram się bardzo, by Klara nie dostawała co chwilę kolejnego mało przemyślanego przedmiotu, który zaraz rzuci w kąt. Wolę kupić jej kolejną książeczkę z Kicią Kocią (na szczęście jeszcze sporo zostało nam do nabycia).

Moje dziecko, mimo że jest dziewczynką, uwielbia bawić się samochodami. Ma ich sporą kolekcję, choć ostatnio sama pozwoliła mi na przeprowadzenie selekcji i kilku aut udało nam się pozbyć. Ale do meritum. Dlaczego o tym piszę? Bo w telewizji i na dziecięcym YouTubie („JuPub” w wersji Klary) bombardują nas ostatnio reklamy toru dla aut, który można rozłożyć między meblami i auta jadą po nim w powietrzu. Przed ubiegłorocznymi świętami wpadłam pułapkę podobnego toru – świecącego w ciemności. Kupiłam i zainteresowanie trwało jakieś… 2 dni. Później tor leżał w sporym pudle i zajmował miejsce. Ostatecznie udało mi się z nim rozstać, ale dopiero po kilku miesiącach.

Dziś Klara wciąż bawi się autami, ale na torze zbudowanym… z książek i pudeł, które mamy w pokoju. I to jest takie szaleństwo, że trudno to opisać. Radość, śmiech, płacz (jak się nie uda) i wszystkie inne emocje pojawiają się na jej twarzy. Równie wielką radość obserwujemy, gdy budujemy z nią garaże dla aut – także z książek, drewnianych klocków lub klocków magnetycznych. Za każdym razem modyfikujemy konstrukcję i uwierzcie mi, kompletnie nie potrzebujemy ani torów, ani gotowych garaży 🙂

Kreatywność zdecydowanie wskazana!