USA 2022. Dzień II

3 września 2022

Nie spałam nawet minutę, bo co uspokajałam się sama tłumacząc sobie, że będzie dobrze, to za chwilę znowu łomotało mi serce. Tragedia! Plus taki, że Klara mimo spania w samolocie przespała jeszcze 5 godzin w pokoju, więc w zasadzie wstała rano normalnie. Normalnie jak na zmianę czasu. Obudziła się o 5.30 i była gotowa do akcji.

Ja postanowiłam, że muszę ustalić jakieś priorytety. Najpierw umyłam więc głowę :D, później wpadliśmy na to jak ogarnąć kartę sim z internetem, a następnie przełożyliśmy ją do mojego iPhona. Magia. Zadziałało! Jeden problem z głowy. O 7 śniadanie – tradycyjne własnoręcznie robione gofry przypomniały nam wakacje sprzed 5 lat na zachodzie USA, gdzie niemal w każdym hotelu była maszyna do gofrów. Został jeszcze problem karty płatniczej. Dzięki działającej amerykańskiej karcie sim udało mi się skontaktować z bankiem i wyjaśnić, że błąd leżał prawdopodobnie po stronie hotelu.

Problemy rozwiązane, można działać! Ruszyliśmy więc z hotelu do wypożyczalni aut odebrać nasz rydwan. Pani w Budget zdecydowanie pracowała za karę, ale ostatecznie dostaliśmy auto z totalnie usyfionym (jedynym dostępnym!) fotelikiem dziecięcym. Temat samego auta przemilczę, bo w porównaniu do samochodu wypożyczonego 5 lat temu na zachodzie USA ten to dramat 😱💩 Myślę, że dojedziemy do celu, ale nie zajmie specjalnego miejsca w sercu mojego męża, jak pamiętne Volvo.

Z wypożyczalni ruszyliśmy w stronę Woodbury Common Premium Outlets. To jedno z największych centrów outletowych na świecie otwarte w 1985 roku (co wtedy robiliśmy w Polsce 😂)!! Ma ponad 80 tysięcy metrów kwadratowych, a na terenie 250 sklepów i restauracji. Oczywiście chętnie odwiedzane przez turystów, na których czele stoją Japończycy. Można nawet wykupić zorganizowaną wycieczkę z Nowego Jorku do outletu! Rocznie przewija się tu 13 mln klientów!

Czy outlet nas zachwycił? Nie. Czy coś kupiliśmy? Klara obkupiła się w Claires, a Marcin kupił jakieś koszulki. Ja ograniczyłam wydatki do kupienia jedzenia w McDonaldzie, które wymusiło nas nas dziecko. Tak, wiem, to straszne 🤣 ale szczerze – być w USA i nie zjeść w Maku? No nie może być. Nic się nie zmieniło. Wciąż mają większe zestawy niż w Polsce. 3 zestawy, w tym jeden dziecięcy, 40 dolarów. Sporo jak za taki shit.

Po outlecie pojechaliśmy do pobliskiego sklepu Walmart. Ruszyłam na poszukiwania kuchennych ręczników, które godnie zastąpiłby te sprzed 5 lat, ale nic nie znalazłam. Pooglądaliśmy klasycznie płatki śniadaniowe 😂 i wypasione dekoracje na Halloween. Mają rozmach! Wiele półek świeci już pustkami, bo Amerykanie uwielbiają zdobić domy w szkielety i dynie.

Po handlowych atrakcjach przyszedł czas na przyrodę. Niedaleko outletu leży Bear Mountain State Park. Jak sama nazwa wskazuje, to park, w którym można spotkać niedźwiedzie. Trafiliśmy tu, by skorzystać z leśnego placu zabaw. Są tu miejsca noclegowe, spory basen zewnętrzny, sezonowe lodowisko, jeziorko z rowerkami do wypożyczenia, a cały park leży na zboczu rzeki Hudson, przez którą przejechaliśmy ruszając w dalszą drogę.

Bear Mountain State Park

W dalszą drogę do Cold Spring: pięknego miasteczka na brzegu rzeki Hudson. To tu przyjeżdżają miłośnicy wędrowania, na które my tym razem nie mamy czasu. Główna uliczka prowadzi prosto do rzeki i robi wrażenie swoją amerykańskością i budynkami z XIX wieku. Sporo tu sklepów z antykami i modą vintage, sporo kawiarni.

Cold Spring

Skąd nazwa miejscowości? Podobno George Washington napił się ze źródła i stwierdził, że jest zimne 😬 dziś to weekendowa destynacja dla wielu nowojorczyków. Ciekawostka. Swój weekendowy dom miał tu Roger Ailes, były szef FOX News oskarżony o molestowanie seksualne przez pracownice stacji. Większe związki z miasteczkiem miała jego trzecia żona, która była właścicielką lokalnej gazety.

Cold Spring

Z Cold Spring ruszyliśmy w stronę noclegu na trasie nad Niagarę. Zobaczyliśmy jeszcze tylko jeden z rozpoznawalnych symboli wschodu USA – drewniany kryty most. Po co dach? By chronić drewnianą konstrukcję mostu. Podobno bez dachu most przetrwałby zaledwie 20-30 lat, a z dachem dotrwa nawet i 100 lat.

Do hotelu dotarliśmy około 20.00, a w porównaniu do wczoraj to super osiągnięcie! Hotel przyjemny, z kartą nie było problemów. Czego chcieć więcej? Jestem totalnie nieprzytomna, więc czas się w końcu wyspać. 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *